Pancernik.eu
Kategorie blog
Chmura tagów

Adam Brzozowski
Trading Bizon

ul. Żółkiewskiego 3a
63-400 Ostrów Wielkopolski
Tel. +48 62 739 40 12
Mail: [email protected]

facebook /pancernik.eu

twitter/pancernik_eu

Archiwum
nie pon wto śro czw pią sob
1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31
Nothing Phone (1) Recenzja: Nothing special?
Nothing Phone (1) Recenzja: Nothing special?

nothing-phone-1-recenzja

 

Naprawdę podziwiam to, że w tak wydawałoby się hermetycznym świecie smartfonów, wśród tylu obecnie produkowanych urządzeń, pojawi się zupełnie nowa firma, która wypuści dobrze przyjęte słuchawki bezprzewodowe Nothing Ear One.

Chwilę później doprowadzi do wrzenia całe technologiczne media zapowiedzią swojego pierwszego smartfona.

 

nothing-phone-1-recenzja

 

I tu warto przypomnieć dość podobną sytuację, kiedy jeszcze nie tak dawno temu na horyzoncie majaczyła marka Essential i jej … Essential Phone. Wzbudził on wielkie nadzieje na powiew świeżości w środowisku branży i wśród samych użytkowników.

Niestety wysoka cena początkowa i problemy z dystrybucją doprowadziły do rychłego upadku tego przedsięwzięcia. A wkrótce potem pojawia się marka Nothing z niejakim Carlem Pei na czele - to koleś, który jest współtwórcą marki One Plus.

I co ciekawe, ten sam Carl Pei stał się posiadaczem części zasobów, jakimi dysponowała marka … Essential

 

nothing-phone-1-recenzja

 

Nothing Phone i emocje jakie wygenerował jest chyba najlepszym dowodem na to, że chyba sporej części z nas zdążyły się już opatrzyć dotychczasowe smartfony, które w ogólnym ujęciu prezentują bardzo zachowawcze wzornictwo z paroma szlachetnymi wyjątkami.

Być może to jest właśnie jeden z kierunków nadchodzących zmian. Takie marki jak Oppo, Realme, czy Vivo już romansują choćby z twórcami anime tworząc unikatowe edycje swoich urządzeń odwołując się do tych najbardziej sentymentalnych skojarzeń.

My sami do tej pory, by podkreślić indywidualność swoją i naszego smartfona mogliśmy w tym celu sięgać po akcesoria takie jak Popsocket, czy etui.

 

nothing-phone-1-recenzja

 

I w środku tego wszystkiego pojawia się smartfon, który właśnie za sprawą swojego wyglądu staje się mokrym snem każdego fana popkultury ceniącego sobie choćby estetykę retro futuryzmu.

Nie ukrywam, że ja sam po wyjęciu Nothing Phone z pudełka poczułem się jakbym znowu miał 11 lat i dostał na gwiazdkę duży klasyczny zestaw lego space.

Możecie sobie ze mnie drwić, ale ja mógłbym mieć ten smartfon tylko po to żeby stał na biurku obok mojego komputera i po prostu cieszył mój wzrok. Gdyby włączyć w nim na stałe te charakterystyczne diody, to byłby naprawdę genialną dekoracją dla każdego fana technologii.

 

nothing-phone-1-recenzja

 

Już samo pudełko daje jasno do zrozumienia, że pod względem designu Nothing chce być oryginalne, … ale niestety już pod względem samej zawartości podąża za trendami.

Tak, w pudełku jest tylko smartfon i przewód usb c. Ładowarkę trzeba nabyć osobno.

 

nothing-phone-1-recenzja

 

Nothing Phone na żywo prezentuje się wyśmienicie. To co było dla mnie chyba najmilszą niespodzianką, to to jak dobrze jest wykonany, a przypomnijmy, że kosztuje nieco ponad dwa tysiące złotych, a jakością wykonania spokojnie mógłby dorównywać flagowcom.

Duży ekran, płaska tafla szkła, cienkie i symetryczne ramki ekranu, aluminiowe boki, szkło gorilla glass na tylnej obudowie. No czego chcieć więcej … No może pełnego pakietu ochrony urządzenia, bo w tym wypadku mamy tylko certyfikat odporności na zachlapania.

 

nothing-phone-1-recenzja

nothing-phone-1-recenzja

 

Na naszym Facebooku zrobiliśmy ślepy test, pokazując tylko boki tych dwóch urządzeń i zapytaliśmy Was, który z nich to iPhone i większość z Was uznała, że to podpucha i odpowiadaliście, że oba urządzenia to iPhone’y. I trudno się z tym nie zgodzić.

Mam wrażenie, że twórcy z rozmysłem sięgnęli po ten rodzaj wykończenia i charakterystycznie wyoblone narożniki inspirowane iPhone’em 5, do którego obecnie wróciło samo Apple.

I absolutnie nie wierzę w ten przypadek, że diody układają się w te doskonale znane nam kontury przypominające logo nadgryzionego jabłka.

Mi to osobiście nie przeszkadza i co więcej, ludzie z Nothing doskonale wiedzą, że gdyby z jakiegoś powodu Apple uznało, że warto przygotować taką edycję iPhone’a ze świecącymi diodami w kształcie takiego wektorowego logo, to świat by oszalał.

 

nothing-phone-1-recenzja

nothing-phone-1-recenzja

 

Inspiracji gigantem z Cupertino jest więcej. A główną jest to, żeby zrobić coś … z niczego. I pod względem marketingu bardzo skrupulatnie odrobili lekcje, doprowadzając do tego, że część osób w średnio półkowym smartfonie chciała zobaczyć konkurenta dla najlepszych flagowców.

A to nie jest smartfon, który ma zawstydzić Galaxy S22, czy Iphone’a 13. To nawet nie jest smartfon, który rozbija bank w swoim segmencie. Ale jednocześnie pokazuje, że można być nową marką, dać coś czego jeszcze nie było i dobrze wycenić swój produkt na starcie.

W końcu ktoś dał nam emocje, których dawno nie było i umiejętnie je sprzedał, bo projekt tylnej obudowy z aktywnymi diodami jest po prostu genialny. A to, że poza tym ten smartfon jest już taki sam jak każde inne, to już inna sprawa …

 

nothing-phone-1-recenzja

 

Po włączeniu Nothing Phone’a wita nas czysty Android, co ja akurat uważam za poważny błąd, bo poza charakterystyczną kropkowaną czcionką, kilkoma tapetami i pakietem widgetów, chętnie zobaczyłbym tutaj jakąś autorską nakładkę od Nothing.

W dodatku straszą te nieprzystosowane polskie znaki w tytułach … Samo nawigowanie po systemie jest płynne i bezproblemowe, zresztą mamy tutaj 8 gb ramy i sprawdzoną jednostkę od Snapdragona, więc przy okazji mogę was uspokoić, że smartfon nie ma tendencji do nagrzewania się.

Producent deklaruje 3 lata aktualizacji oprogramowania i 4 lata aktualizacji zabezpieczeń, co też należy uznać za atut.

 

nothing-phone-1-recenzja

nothing-phone-1-recenzja

nothing-phone-1-recenzja

nothing-phone-1-recenzja

 

Obcowanie z tym ekranem należy do bardzo przyjemnych czynności, bo mamy tutaj panel amoledowy o rozdzielczości full hd plus, wspierający technologię hdr 10 plus i co najważniejsze mamy tutaj 120hz odświeżania i grubo ponad 1000 nitów jasności szczytowej, więc smartfon obsługuje się przyjemnie.

Zaszyty pod ekranem czytnik linii papilarnych na szczęście nie psuje tego wrażenia. No i jest always on display.    

 

nothing-phone-1-recenzja

 

Ja oczywiście niemal od razu przeszedłem do interfejsu o nazwie Glyph, w którym to możemy personalizować nasze dzwonki, przypisywać szablony do konkretnych dzwoniących, a wszystkie powiadomienia ukazywane będą za pomocą animowanych diod.

I tu przy okazji kolejny dowód na to, że jest to sprzęt przede wszystkim dla geeków, bo oprócz migających lampek uświadczymy tutaj także dźwięki łudząco podobne do tych, które doskonale znamy z naszej przeszłości.

Ja poczułem się jakby znowu słyszał droida R2D2, hasającego po dżungli predatora, czy choćby dźwięki ośmiobitowych konsol do gier. 

 

nothing-phone-1-recenzja

nothing-phone-1-recenzja

 

A jak jesteśmy już przy diodach, których ma być ich tutaj ponad 900, to warto wspomnieć że oprócz sygnalizowania powiadomień, czy ładującej się baterii, możemy również włączyć je wszystkie naraz by doświetlić sobie zdjęcia lub film.

Więc kiedy wybierzecie się na koncert i wszyscy obok Was będą machać małymi diodkami, to wtedy wy możecie odpalić swoje reflektory i zapewniam was, że będziecie najjaśniejszym punktem na całej widowni.

Bardzo doceniam osobną czerwoną diodę, która informuje nas o tym, że jest właśnie rejestrowany film. Niby nic, a … cieszy.   

 

nothing-phone-1-recenzja

nothing-phone-1-recenzja

 

Główna filozofia jest taka, że kiedy nie korzystamy z naszego Nothing Phone’a, to powinniśmy odkładać go ekranem do dołu, na którym znajdziecie zresztą fabrycznie naklejoną folię ochronną i możemy polegać na naszych diodach.

Będą one informować nas o nadchodzącym połączeniu, czy ważnym powiadomieniu. I to jest całkiem fajny pomysł, którego pragmatyzm ujawnia się tylko wtedy, gdy nie sięgacie często po smartfon i nie potrzebujecie co chwilę czytać kolejnych notyfikacji.

Jeśli ważne jest dla was skupienie, a smartfon ma was informować tylko o ważnych rzeczach, to jest to fajne rozwiązanie, bo nie musicie aktywować ekranu i przy okazji czytać innych powiadomień, które niepotrzebnie zabiorą Waszą uwagę.

Włączona funkcja flip to Glyph sprawia, że telefon odłożony ekranem do dołu sygnalizuje powiadomienia wyłącznie wizualnie.

 

nothing-phone-1-recenzja

nothing-phone-1-recenzja

 

Jeśli chodzi o akumulator to tutaj ponownie jak w przypadku procesora jest przeciętnie. Mamy do dyspozycji ogniwo o pojemności 4500 mah i maksymalnej mocy ładowania 33 watów, więc ładowanie od zera do pełna będzie trwać około godziny.

Sam Nothing dotrzyma nam towarzystwa spokojnie przez cały dzień, więc nie jest źle. Warto dodać, że mamy tutaj ładowanie zwrotne 5 watów i bezprzewodowe 15 watów. 

 

nothing-phone-1-recenzja

 

Równie przeciętnie jest w przypadku pracy głośników stereo, które nie wybijają się niczym szczególnym i tej samej zasadzie hołdują także aparaty. Od razu to powiem.

Jeśli szukacie smartfona w średniej półce cenowej i chcecie w cenie do powiedzmy 2500 złotych mieć dostęp do jak najlepszych aparatów, to lepiej wtedy rozważyć zakup jakiegoś starszego flagowca.

To nie jest tak, że zdjęcia z tego telefonu są złe, ale jest to po prostu absolutne minimum jakie możemy otrzymać w tym segmencie co zresztą najbardziej obnaża zapadający zmrok, w trakcie którego rejestrowanie obrazu nie przynosi wielkiej satysfakcji.

Grunt, że aparat główny dobrze radzi sobie za dnia i że dla amatorów fotografii będzie on wystarczającym instrumentem. Oba aparaty, czyli główny i szerokokątny posiadają matrycę 50 mpx.

 

nothing-phone-1-recenzja

nothing-phone-1-recenzja

 

No i na koniec ciśnie się na usta to znamienne pytanie, czy warto? Jak najbardziej tak, ale pod warunkiem, że przede wszystkim zaakceptujecie w swoim życiu smartfon bez etui i nie będą robić na was wrażenia mikrorysy i ślady palców na obudowie.

Zaakceptujecie rozmiar tego urządzenia, bo jest to jeden z tych większych smartfonów na rynku, więc poziom obsługi jedną ręką i przechowywanie może być dla niektórych utrapieniem. I wreszcie, zaakceptujecie jego przeciętne właściwości zamknięte w tej nieprzeciętnej obudowie.

Będę się tej marce bacznie przyglądać, bo wprawdzie trochę bajerowała i nie wypuściła rewolucyjnego sprzętu, ale pokazała, że można mimo wszystko podążać niekonwencjonalnymi ścieżkami i w takim działaniu widzę potencjał. Kto wie.

Może kiedyś ten smartfon będzie kultowy przypominając o początkach marki, która wbiła swój klin między tych największych.

 

pixel do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium