
iPhone 15 Pro poważne problemy
Trudno testuje się sprzęt, o którym zdążyło się już przeczytać, że ma problemy z przegrzewaniem, że bateria kurczy się w oczach, że obudowa się łatwo tłucze i rysuje, że użyty tytan się odbarwia, że część akcesoriów obsługujących port usb-c nie działa.
Wiedziałem, że trudno będzie podejść do tego sprzętu z większym entuzjazmem już po ogłoszeniu jego premiery, kiedy mogliśmy poznać ostateczne zmiany jakie wprowadzono do nowej linii Pro. A ostatnie doniesienia tylko pogłębiły mój sceptycyzm.
Tytanowy iPhone
No, ale zacznijmy może od rzeczy moim zdaniem pozytywnej, czyli od samego wyglądu, bo model Pro w kolorze naturalnego tytanu, to chyba najlepsza rzecz jaka spotkała iPhone’a od lat.
Na żywo prezentuje się naprawdę wyśmienicie i serio, możecie zwyzywać mnie od fanboy’a, ale uważam, że pod tym względem, to aktualnie ścisła topka jeśli chodzi o telefony premium.
No i do tego mamy wyoblone krawędzie, chociaż ta wiedza przyda się promilowi użytkowników, którzy korzystają z telefonu bez etui.
Do pełni szczęścia brakuje mi tutaj mniejszego rozmiaru obudowy i z pewnością model pro z przekątną 6.1 cala byłby dla mnie najbliższy ideału. No, ale ze względu na tutejszy nowy teleobiektyw, wybór padł właśnie na model Max.
Oczywiście nie będę sprawdzać jak ten telefon poradzi sobie z upadkiem, bo nikt kto go kupił lub kupi, nie będzie mieć raczej w zamiarze by celowo upuszczać go na ziemię. Ja praktycznie zaraz po wyjęciu na wszelki wypadek zabezpieczyłem go etui od UAG i szkłem od Bizona.
Natomiast życzę każdemu aby uzbroił się w cierpliwość i poczekał jeszcze kilka tygodni na swojego nowego iPhone’a 15 z linii Pro, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio internety tak bardzo grzmiały z niezadowolenia.
Wszystko za sprawą tych egzemplarzy, które najpewniej w pośpiechu nie przeszły dokładnej kontroli jakości.
Doprowadziło to do tego, że część pierwszych nabywców zaczęła się skarżyć na widoczne zadrapania, odpryski, czy drobinki kurzu znajdującego się pod ekranem, czy zatopione, gdzieś pod warstwą szkła w obiektywie.
iPhone: jak działa przycisk czynności?
Zmianą, której nie możemy przeoczyć jest oczywiście tzw. przycisk czynności, który zastąpił dotychczasowy suwak ściszania.
Od teraz możemy zdecydować jaką konkretnie czynność ma wywoływać ów przycisk i naturalnie nadal może służyć on do włączania trybu cichego, ale ten jest również dostępny od teraz w centrum sterowania.
Spodziewam się, że część osób nie będzie chciała zmieniać swoich przyzwyczajeń i zostanie przy starym rozwiązaniu, ale z całą pewnością większość, która zapłaci za ten przycisk minimum 6 tysięcy złotych, będzie chciała raczej wykorzystać jego maksymalny potencjał.
Na starcie dostrzegłem dwa podstawowe problemy.
Zacznijmy od tego, że system poleca nam kilka gotowych opcji i aplikacji, które możemy w ten sposób uruchomić, ale również pozwala nam na integrację z aplikacją skróty.
Teoretycznie otwiera przed nami niemal nieograniczone możliwości i jedną z moich ulubionych jest ustawienie folderu ze skrótami, który wywołujemy właśnie za pomocą przycisku. Przypomina to wtedy coś na kształt panelu przy krawędzi, który znamy z Androida.
Natomiast mój główny zarzut odnosi się przede wszystkim do tego, że przycisk czynności działa domyślnie tylko w jeden sposób, czyli wciskasz i przytrzymujesz go przez chwilę by mógł zadziałać.
Podczas, gdy przycisk wybudzania w zależności od tego, czy go przytrzymujemy, czy wciskamy go podwójnie, potrójnie, jest w stanie w ten sposób uruchomić conajmniej kilka niezależnych czynności.
Tutaj z kolei trzeba najpierw przekopać internet, a potem dowiedzieć się o istnieniu takich aplikacji jak choćby MultiButton, która pozwala uruchamiać dodatkowy skrót, kiedy ponownie wciśniemy przycisk po wywołaniu pierwszego skrótu.
Nie rozumiem, dlaczego trzeba stosować takie kombinacje alpejskie, żeby mieć coś co można było zrobić na samym początku i dać do tego łatwy dostęp z poziomu systemu.
Inna sprawa jest też taka, że skoro postanowiono stworzyć przycisk akcji, to szkoda, że nie jest on adekwatnie większy by spełniać swoją rolę, nie wspominając o tym, że mógł być też pokryty jakaś specjalną fakturą, która ułatwiłaby odróżnienie go od przycisków głośności.
Wszystko dodatkowo komplikuje się, kiedy skorzystamy z etui, które akurat posiada grube ścianki, a sam otwór na ten przycisk nie ułatwia dostępu do niego i potrafi to być niepotrzebnie irytujące.
Port USB-C w iPhonie
Kolejna zmiana to oczywiście port usb-c. I o ile ten znajdujący się w podstawowym iPhonie 15 odpowiada parametrom portu Lightning i oprócz ułatwionej funkcjonalności nie wpływa on na prędkość ładowania, czy ewentualny transfer plików.
Z kolei ten w modelach Pro ma odpowiadać standardowi portu usb-c 3.0 i ma także przełożyć się na współpracę z przewodami DisplayPort, więc możemy przenieść wideo z iPhone’a do monitora, bądź telewizora.
Z kolei przewód dołączony do zestawu w pudełku jest dokładnie tym samym, który znajdziemy w podstawowym iPhonie 15 i nie pozwala on na pełne wykorzystanie portu usb-c w modelu Pro.
Innymi słowy, musicie kupić osobno przewód USB o wysokiej przepustowości i to jest praktyka, którą stosują też inni producenci, więc z jednej strony to już tak nie dziwi, ale z drugiej strony nadal smuci.
Ale na smutki najlepsze są zakupki, więc możecie w tym celu się szarpnąć i kupić np. Przewód profesjonalny Thunderbolt 4 Pro.
Albo po prostu możecie zajrzeć na Pancernika i poszukać czegoś w normalnej cenie. A wszystko to oczywiście z myślą o zaawansowanych możliwościach grania i profesjonalnym robieniu zdjęć oraz filmów.
Gry na iPhone'a 15 Pro
O tym pierwszym ma oczywiście decydować najnowszy procesor a17 pro oraz nowa 6 rdzeniowa karta graficzna i od razu powiem, że jeśli nie macie w planach grać na iPhonie, to musicie wiedzieć, że nowy procesor będzie dla was bezużyteczny.
Wynika to z tego, że ubiegłoroczny a16 już wyprzedzał rzeczywistość i będzie on przez następne lata zupełnie wystarczającym procesorem do większości zadań.
I też trzeba dodać, że aktualnie a17 pro jest również bezużyteczny dla tych, którzy chcieliby pograć, bo jak się okazuje najbliższa premiera gry, która ma ujawnić przed nami pełen potencjał tego procesora będzie dostępna pod koniec października.
Dowiedziałem się o tym z chwilą, kiedy podłączyłem Backbone pod telefon i odpaliłem App Store. W tej sytuacji uznałem, że przetestuję sobie aktualnie dostępne tytuły i cóż. Doświadczyłem w zasadzie dwóch rzeczy.
Po pierwsze było to wielkie rozmarzenie, bo pomyślałem sobie, że gdybym na tym blisko 7 calowym ekranie podpiętym do Backbone zobaczył płynnie działającą grę z wysokimi detalami, ray tracinigiem i wysokim klatkowaniem, to naprawdę byłoby to coś co mocno uzasadniałoby zakup nowego pro.
Zwłaszcza, kiedy lubisz grać mobilnie.
No, ale potem doświadczyłem drugiej rzeczy, która na ten moment skutecznie przepędza wszystkie marzenia, bo ten telefon po dłuższej sesji growej rozgrzewa się niemal do czerwoności.
Zresztą postanowiłem to sprawdzić by upewnić się, czy aby na pewno mój mózg prawidłowo zinterpretował to co czuły moje palce, kiedy dotykałem obudowy.
Na szczęście problem nadmiernego nagrzewania nie występuje w codziennym użytkowaniu, telefon miałem okazję przetestować właściwie we wszystkich typowych sytuacjach, w których go na codzień wykorzystuje.
Tutaj kultura pracy jest właściwie porównywalna do iPhone’a 14 pro, z którym mam do czynienia od roku.
Natomiast nie zmienia do nadal faktu, że takie zachowanie nie napawa optymizmem, ale Apple zdążyło wydać już oświadczenie w tej sprawie i zapewnia, że głównym winowajcą są sami użytkownicy, bowiem nieprawidłowo trzymają iPhone’a w rękach …
A tak poważnie, to wskazują na zwiększoną aktywność w tle spowodowaną konfiguracją nowego telefonu i to potwierdzam, tak było, ale to sytuacja, która występuje też w innych telefonach i jest to zupełnie normalne.
No i najpewniej powód leży w samym iOS 17 oraz w konkretnych aplikacjach firm trzecich, zatem miejmy nadzieje, że najbliższe aktualizacje rozwiążą ten problem, bo narazie to wielkie granie na iPhonie mnie osobiście nie przekonuje.
Bateria w iPhonie 15 Pro Max
Będąc jeszcze przy problemach należy wspomnieć o baterii, o której mówi się, że również prawdopodobnie nie dogaduje się jeszcze z nową wersją systemu przez co wyraźnie spada jej wydajność względem choćby ubiegłorocznych modeli.
Mam za sobą kilka naprawdę długich rozmów przez telefon, dwie długie podróże, gdzie telefon cały czas był połączony z Apple carplay, trochę już tym telefonem porobiłem zdjęć, filmów, oglądam regularnie na nim YouTube.
Posłużył mi jako kamera do również długiej rozmowy przez face time i na ten moment nie zauważyłem jakichś lawinowych spadków.
Zdarzył się też dzień, kiedy prawie w ogóle z niego nie korzystałem, również wtedy bateria zachowywała się stabilnie, a ubytek procentowy był porównywalny z tym jaki obserwuje w S23 Ultra, który nadal mam u siebie.
Także nie bagatelizuje tego, że ktoś może zgłaszać problemy z baterią w swoim egzemplarzu, natomiast ja póki co z takim się nie spotkałem.
Będąc jeszcze przy baterii, a konkretnie przy samym ładowaniu trzeba też wspomnieć, że telefon i nowy port usb-c wykorzystuje maksymalną moc ładowania zbliżającą się do okolic 30 watów.
Gdybyście planowali zakup ładowarki właśnie pod ten konkretny model, to musicie wiedzieć, że każdy model legitymujący się większą mocą już nic więcej w tym temacie nie zdziała.
Jedynie może pozwolić na dodatkowe ładowanie drugiego urządzenia w tym samym czasie, oczywiście pod warunkiem, że taka ładowarka będzie obsługiwać więcej, niż jeden port.
Musicie też wiedzieć, że żeby ładować nowe iPhone’y ze złączem USB C niepotrzebna jest ani oryginalna ładowarka, ani oryginalny przewód. Wystarczy odpowiednia duża moc, aby warunki zostały spełnione.
W kontekście samych aparatów główną zmianą jest oczywiście możliwość nagrywania wideo przestrzennego, ale tego nie sprawdziłem, bo nie pamiętam, gdzie odłożyłem moje apple vision pro.
W tej sytuacji poświęciłem całą uwagę na nowy teleobiektyw o pięciokrotnym zbliżeniu i szybko porównałem go z tym trzykrotnym w iphonie 14 pro.
Oczywiście w przypadku 15 pro będziemy mieć większe powiększenie optyczne.
Mój szybki test pokazał, że o ile w dobrych warunkach oświetleniowych wyniki z obu aparatów są do siebie zbliżone, o tyle w sytuacji, kiedy mamy bardziej niedoświetlone sceny, wyraźną przewagę zdobywa trzykrotny zoom w iPhonie 14 Pro.
Jego algorytm lepiej kontroluje szumy i wyciąga zdecydowanie więcej detali.
Dodam, że obie jednostki robią wyjściowe zdjęcie w 12 mp. Jedyną na ten moment dla mnie wyraźną korzyścią po stronie nowego Pro jest możliwość zapisu pliku heiv do 12 bądź 24 megapikseli.
Pozwala to na robienie zdjęć w zauważalnie lepszej rozdzielczości wyjściowej, gdzie jednocześnie nie musimy zapychać pamięci plikami zliczanymi z pełnej rozdzielczości głównej matrycy.
Akcesoria usb-c do nowego iPhone'a
Myślę, że nad tematem samych zdjęć i filmów pochylę się szerzej w osobnym materiale, natomiast już teraz chciałbym Wam potwierdzić, że iPhone 15 pro bez problemu dogaduje się z różnymi akcesoriami np. Z hubem, który podłączamy za pomocą przewodu usb-c.
Za pomocą tego konkretnego od marki Satechi, który jest oczywiście dostępny w naszym sklepie, możemy m.in. podłączać telefon do telewizora, czy choćby do monitora podglądowego, żeby było bardziej profesjonalnie, kiedy nagrywamy sami siebie.
A skoro o tym mowa o nagrywaniu, to warto też dodać, że możemy w ten sposób korzystać zarówno z huba, jak i czytnika kard sd od Apple by dać iPhone’owi dostęp do większej pamięci na dane.
W ten sposób możemy korzystać z nagrywania filmów w ProResie i mieć szansę na powiększenie ilości dostępnych minut i przy okazji w ten sposób odblokujemy zapis do 60 klatek na sekundę w surowym formacie, który nie może zapisywać się bezpośrednio do pamięci iPhone’a.
Czy warto kupić iPhone'a 15 Pro Max?
Skąd zatem wynika moje rozczarowanie. Ano stąd, że zasadniczo na ten moment jako użytkownik iPhone’a 14 Pro nie widzę zwyczajnie zbyt wielu powodów, żeby zakup iPhone’a 15 pro był czymś dalece uzasadnionym, nawet kiedy wybierzemy nowy model max.
Niestety, ponownie potwierdza się to, że iPhone, to urządzenie, którego wymiana na nowszy model cieszy najbardziej tych, którzy robią to co kilka lat.
No bo przykładowo jako właściciel podstawowej 11stki przesiadłbym się na 15 pro, to rzeczywiście miałbym takie namacalne poczucie, że ta zmiana jest dla mnie jak wzięcie świeżego haustu powietrza.
Dla mnie, jako użytkownika 14 pro realnie zmienił się na ten moment teleobiektyw wobec którego narazie mam dość mieszane uczucia, doszedł przycisk czynności, o którym w ogóle niezręcznie jest mi mówić w kontekście nowości, bo do cholery, to jest tylko przycisk.
No i zostaje nam usb-c, które owszem, pozwala na swobodne korzystanie z różnego rodzaju akcesoriów obsługujących ten port, ale czy ponownie jest to coś co powinno być uznane za silny argument przemawiający za przesiadką z poprzedniego modelu?
Moim zdaniem absolutnie nie, szczególnie, że ludzie wykorzystujący iPhone’a do profesjonalnego robienia zdjęć, czy filmów stanowią jakiś promil wśród nabywców tego telefonu.
Tak naprawdę pozostaje nam czekać do premier samych gier, o których była mowa w trakcie konferencji, bo to będzie właściwie ostatnia rzecz, którą będziemy mogli poddać pełnej weryfikacji i wystawiać ostateczną ocenę, zwłaszcza, kiedy iOS 17 oraz aplikacje przestaną tutaj fikać niepotrzebne kozły.
Narazie nowy iPhone 15 Pro Max traktuję jako produkt nieukończony, wydany zbyt pośpiesznie i pozostawiający naprawdę sporo niedosytu.
Bo każda z tych zaledwie kilku zmian zwyczajnie nie dowozi. Na czele z tytanem, który, owszem, ładnie wygląda, ale niestety nie amortyzuje on ewentualnego upadku i jak pokazały testy w sieci, całą siłę uderzenia przejmują plecki oraz ekran.
Mimi
Otwarł??? Chyba otworzył