Słowo komentarza przed recenzją Google Pixel 9
W tym miejscu miała być moja recenzja Pixela 9 Pro XL.
Jednocześnie nagromadziło mi się sporo przemyśleń na temat samej marki i kierunku jaki obiera ogólnie branża smartfonów, dlatego postanowiłem stworzyć osobny materiał.
Możecie potraktować go jako taki długi wstęp, którego wam potem oszczędzę przy okazji recenzji Pixeli i wówczas skupię się już na samych telefonach.
Kontrowersje związane z polską premierą Google Pixel 9
Nie będzie wielkim odkryciem jak powiem, że kupowanie telefonu tej, czy innej firmy wcale nie musi oznaczać, że z tą firmą bierzemy ślub.
To jest w dalszym ciągu tylko telefon, który pozostaje kolejnym zakupem elektroniki.
Jest to zwyczajnie nasza decyzja konsumencka, a nie wstąpienie do bractwa zeta beta.
Ale premierze tych telefonów towarzyszy nam jednak, co byśmy nie mówili, dość specyficzna atmosfera.
Najwyraźniej ktoś tutaj wyświadczył niedźwiedzią przysługę marce, albo może to jednak wypłynęło od samej marki, a może i jedno i drugie - tego nie wiem.
To jest tak naprawdę zadanie na porządne dziennikarskie śledztwo.
Efekt jest taki, że panowie nasi mili z kanału o technologii zostali zaproszeni na specjalny pokaz najnowszych telefonów Pixel tylko po to by mogli je sobie … podotykać.
Aż przypomniały mi się te sentymentalne czasy, kiedy wujek posadził mnie w swoim świeżo kupionym polonezie i mogłem za jego zgodą pobawić się kierunkowskazami.
Z kolei Bartek z kanału Nieantyfan otrzymał uprzejmą prośbę od agencji reprezentującej Google Polska by przed upłynięciem tzw. embargo nie publikował żadnych informacji na temat nowych Pixeli.
I nie posługiwał się słowem… embargo.
Była to reakcja na jego post, który zamieścił na platformie X.
Potem doszła do tego tymczasowa niemożność zainstalowania aplikacji do przeprowadzenia testów syntetycznych ze sklepu Google Play na nowych Pixelach.
Kolejno mamy nagłośnioną aferę w Stanach na temat tamtejszej agencji marketingowej reprezentującej Google.
Oferowała ona uczestnikom programu #teampixel dostęp do przedpremierowego sprzętu.
Z zastrzeżeniem, że tym razem będzie to jedyny telefon z jakiego będzie korzystać dany influencer, a co więcej, ów telefon miał być przedstawiany wyłącznie w samych superlatywach.
Jest to chyba dobry moment by jeszcze raz podkreślić fakt, że my zawsze wszystkie telefony jakie recenzujemy na tym kanale pozyskujemy drogą kupna.
W dokładnie taki sam sposób w jaki nabywają je wszyscy inni klienci.
W związku z czym nie ciążą na nas żadne umowy i zobowiązania, a opinie, które tu wygłaszam są w 100% moje - nawet jeśli się z nimi czasami nie zgadzacie.
A mówię o tym wszystkim, bo to jednak trochę psuje odbiór całej nowej linii Pixel 9 już na samym starcie.
Niedawny debiut Pixela w Polsce, gdzie przy okazji promowano najnowszy wtedy model Pixel 8a sprawiał wrażenie robionego trochę w popłochu i nie był raczej wejściem z impetem na polski rynek.
Z tej okazji otrzymaliśmy nawet wiadomość mailową, w której informowano nas o tym, że Google wprowadza swoje smartfony do Polski.
Moglibyśmy spodziewać się więc, że zupełnie nowa linia tych smartfonów, nowe funkcje AI, czy premiera Androida 15, to chyba wystarczający powód by tym razem dać się lepiej poznać polskim klientom.
Nie wiem jak to wygląda w rzeczywistości, ale śmiem sądzić, że telefony Pixel nie są popularną marką w Polsce - również ich świadomość konsumencką w Polsce oceniłbym raczej na niską.
Marka również nie pomaga sobie zarówno komunikacją marketingową na stronie, ani promocjami, które oferuje.
Promocja od Google ale nie dla wszystkich
Ostatnio ktoś wytknął mi w komentarzu, że chce mi się jeszcze narzekać na to, że producenci odchodzą od slotów na karty Micro SD.
Moje stanowisko w tej sprawie jest takie, że chcę nadal mieć wybór i np. mieć możliwość by samemu zadbać o przechowywanie i archiwizowanie moich danych.
Nie każdy chce za to dodatkowo płacić abonament, zwłaszcza w momencie, kiedy naszych danych przybywa.
Zamiast raz kupić kartę Micro SD, jesteśmy coraz bardziej nakłaniani by co miesiąc płacić jej równowartość w ramach pakietu w chmurze.
Nabywając nowego Pixela możemy skorzystać z promocji, która w ramach usługi Google Drive możemy na rok za darmo wypróbować pakiet 2 TB i otrzymać roczny darmowy dostęp do Gemini AI Advanced.
Ale w tym czasie część użytkowników donosi, że ta promocja dotyczy wyłączne nowych klientów, którzy nie opłacają wyższego pakietu danych.
W ich przypadku nie mogli skorzystać z tej promocji pomimo zakupu nowego Pixela.
Oprócz tego roczna subskrypcja AI ma dotyczyć wyłącznie modeli Pro.
Mamy tutaj do czynienia z typową sytuacją, gdzie często to nowy klient ma więcej przywilejów na start, niż ten stały, co zawsze w takiej sytuacji budzi mieszane uczucia.
A jak jesteśmy już przy mieszanych uczuciach, to powiem wam, że kiedy przeczytałem warunki tejże promocji i mój wzrok objął cenę 97,99 zł za tę przyjemność, to przyznam, że mina mi zrzedła.
Google i syndrom gotującej się żaby
Oczywiście ktoś powie, że wcale nie muszę tego potem kupować itd., i tu pełna zgoda, ale to jest wyraźny sygnał dokąd pewne sprawy zmierzają.
Zaczyna to niebezpiecznie przypominać syndrom gotującej się żaby.
Przypomnijmy sobie czasy wypchanych po brzegi zestawów, gdzie oprócz telefonu producenci umieszczali przewód, ładowarkę czy słuchawki.
Przeszliśmy do czasów, kiedy przykładowo Sony sprzedaje swojego najnowszego flagowca za 6500 złotych i do zestawu dołącza … telefon.
Swoją drogą, cieszmy się, że tam jest jeszcze fizycznie telefon, bo i to może kiedyś stanie pod znakiem zapytania.
A teraz ta granica przesuwa się dalej.
Oprócz skąpego w środku pudełka wykonanego z ekologicznie pozyskanej tektury będziemy za chwilę otrzymywać telefon z ograniczonym funkcjami.
Odblokowanie ich będzie zaś dostępne po wykupieniu odpowiedniej subskrybcji.
Nawet jeśli obecne funkcje AI nie są jeszcze w pełni motywujące do tego by za nie płacić, to producenci chcą nas do nich pomału przyzwyczajać.
Bo nikt nie zaryzykowałby pomysłu by już dzisiaj wprowadzać na rynek funkcje AI i kazać sobie za nie płacić, ale już za rok… czemu nie?
Bo na przykład przekonasz się, że prędkość reakcji na twoje komendy w Gemini Advanced jest wyraźnie szybsza i np. bardziej skuteczna?
Gdzie jest nowe AI od Google
A skoro mowa już o asystencie Gemini, to jest to kolejna rzecz, której trochę nie rozumiem.
Aktualnie nowe Pixele po wyjęciu z pudełka nie oferują większości funkcji, które zostały zaprezentowane na konferencji Google.
Tak więc aplikacja Pixel Weather, która ma nam dawać wskazówki odnośnie naszego ubioru adekwatnie do pogody jest narazie niedostępna.
Call Notes do rejestrowania naszych rozmów jest niedostępna. Aplikacja Pixel studio do generowania grafik jest również niedostępna.
Na całe szczęście wrażenie ratują tutaj pierwsze interakcje z asystentem.
Co prawda część poleceń obsługuje narazie w języku angielskim, kiedy prosimy o interpretację tego co znajduje się aktualnie na ekranie, ale generowane przez niego wyniki potrafią być naprawdę zaskakujące.
Zastosowałem przykład z konferencji, czyli poprosiłem asystenta o sporządzenie listy jedzenia, które pojawia się w filmie.
Trzeba przyznać, że z tego zadania wywiązał się nadspodziewanie dobrze.
Podobnie zresztą, kiedy poprosiłem o wskazówki odnośnie ubioru w nawiązaniu do tego co pokazuje aplikacja pogody.
Od ręki są również dostępne funkcje w natywnej aplikacji aparatu takie jak opcja dynamicznego ruchu, czy dodaj mnie.
O nich chciałbym wypowiedzieć się szerzej już przy okazji omówienia wszystkich możliwości foto-video w nowych Pixelach.
Również możemy przetestować opcję ulepszania zdjęć.
Zaznaczamy wybrany fragment, a następnie za pomocą polecenia możemy tenże fragment, przynajmniej w teorii, zamienić w cokolwiek co przyjdzie nam do głowy.
Jak się można było spodziewać, działa to z różnym skutkiem i raczej póki co daleko nam do zobaczenia tego, co sugerują dotychczasowe wizualizacje dla tej funkcji.
Osobiście, trzymam za nią kciuki, bo lubię takie około twórcze narzędzia.
Tak więc częściowo możemy już korzystać z nowych funkcji AI na nowych Pixelach, ale nadal ich ilość jest okrojona.
Asystent Gemini lubi powtarzać, że jest w trakcie uczenia się nowych rzeczy i że z tym, czy innym poleceniem nie zawsze może nam pomóc.
Tak więc nasze mocno rozbuchane potrzeby testowania tutejszego AI musimy narazie nieco powściągnąć.
Gdzie jest Android 15?
Kolejna sprawa, która była dla mnie na początku niezrozumiała to taka, że po uruchomieniu tych telefonów wita nas Android w wersji 14.
Oczywiście możemy wziąć udział w programie Android Beta dla Pixela, ale można się było spodziewać, że będzie to już preinstalowana wersja systemu w tych smartfonach.
Osobiście nie ubolewam nad tym, że jest to na starcie wersja 14.
Pod względem zmian, czy funkcjonalności 15-stka nie wprowadza tutaj rewolucji.
Ubolewam jednak nad tym, że najpewniej deklaracja o 7 letnim wsparciu systemowym będzie obowiązywać właśnie od Androida 14.
No właśnie 7 letnie wsparcie aktualizacjami.
7 letnie wsparcie aktualizacjami dla Pixel 9
Zaczynam coraz bardziej traktować ten temat z rezerwą.
Producent może dotrzymać słowa i rzeczywiście wspierać przez 7 lat ten telefon, ale przede wszystkim nie mamy absolutnie żadnej gwarancji na to jak się będzie zachowywać ten telefon po upływie czasu.
Poza tym jak ktoś dzisiaj kupuje flagowca za 5000 zł i więcej, to śmiem podejrzewać, że jest to osoba, która często świadomie chce dopłacić za konkretne rzeczy w smartfonie.
To z kolei prowadzi mnie do wniosku, że spora część tych osób, to tak jak ja, typowi gadżeciarze, którzy nie zawsze myślą racjonalnie ...
Znam siebie i wiem jakimi zasadami kieruje się gadżeciarz i tam nie ma raczej miejsca na posiadanie przez kolejne 7 lat tego samego telefonu, kiedy w tym czasie producenci będą kusić nas kolejnymi nowościami.
Być może długodystansowy plan jest taki by zwolnić to tempo premier, nie wprowadzać rok w rok niemal takich samych smartfonów i ten ciężar zarobkowania pomału przerzucać na usługi subskrybcyjne.
Małe sprostowanie na temat ładowania Pixel 9
Na koniec sprawa, którą chciałbym sprostować.
W materiale, w którym omówiłem światową premierę Pixeli powiedziałem, że wszystkie modele oferują 45 watową moc ładowania.
W tym miejscu chciałbym zacytować słowa mojej babci, że jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy …
A gdyby babcia jeszcze była z nami, to dowiedziałaby się, że nie mówi się już belzebub, tylko Google …
Otóż, kiedy przeglądamy stronę producenta, to natkniemy się na informację brzmiącą „Szybkie ładowanie – do 70% w około 30 minut – przy użyciu ładowarki Google USB-C® 45 W sprzedawanej oddzielnie”.
No i głupi ja przez swoją nieuwagę zakodowałem sobie te 45 watów i puściłem to dalej w świat, zamiast zrobić to co zawsze powinno się robić w takiej sytuacji, czyli zajrzeć od razu do przypisów.
A tutaj możemy przeczytać czarno na białym, że modele Pixela legitymują się kolejno „do 27 W w przypadku Pixela 9, do 27 W w przypadku Pixela 9 Pro i do 37 W w przypadku Pixela 9 Pro XL”.
Przy okazji bardzo spodobał mi się jeden z komentarzy odnoszący się do zdania „Szybkie ładowanie – do 70% w około 30 minut”.
Otóż w odpowiedzi na to sformułowanie ktoś napisał „Mój samochód rozpędza się od 0 do 20km/h w 3s”.
Lepiej bym nie podsumował tej dość słabej sztuczki marketingowej.
No dobrze. W następnym materiale przyjrzymy się już Pixelowi 9 Pro XL, którego dzisiaj nazwałbym dużym smartfonem i zarazem dużym niedosytem.
Z jednej strony jest to świetny smartfon, ale w tym dążeniu do konkurencyjnego flagowca wyraźnie zabrakło konsekwencji, o czym zresztą opowiem Wam wkrótce.
Mam nadzieję, że marka Pixel wyciągnie dla siebie wnioski i że nie zaprzepaści naprawdę dużego potencjału jaki mają tutejsze smartfony.
Serio - moglibyśmy traktować jako solidną alternatywę wobec innych producentów, czy systemów.
Koniecznie dajcie znać, czy nabyliście jakiś model Pixela 9 i jakie są Wasze dotychczasowe wrażenia z nim związane.
Tymczasem dziękuję za Wasz czas i uwagę. Widzimy się już wkrótce. Do zobaczenia!